W Bujakowie, na terenie tamtejszego Ogrodu Parafialnego, znajduje się kamienny krzyż o wymiarach 87 x 48 x 15 cm, wyciosany z litej bryły piaskowca.
Pierwotnie krzyż ten znajdował się na terenie dawnego Dolnego działu wsi (tzw. Dolnioka, niem. Niederhof), przy obecnej ulicy ks. Franciszka Górka. Na teren przykościelny przeniesiony został w roku 1987 z inicjatywy ówczesnego proboszcza, ks. Jerzego Kempy. Okoliczności owego przeniesienia opisane zostały m.in. w 1996 roku w artykule Bogusława Jastrzębskiego, zatytułowanym „Kamienni świadkowie zbrodni”:
„Kilka lat temu bujakowski proboszcz [J. Kempa], jadąc przez swoją miejscowość, zauważył młodzież z hufców OHP wykonującą chodnik. W miejscu, gdzie miano położyć płytki stał kamienny krzyż, na którym młodzi robotnicy prostowali łopaty. By zachować zabytek, został on przeniesiony do farnego ogrodu i dziś stoi wśród kwiatów i drzew”.
W podobny, choć znacznie bardziej obszerny sposób wydarzenia te relacjonuje sam ks. Jerzy Kempa (2006, s. 16-17):
„Krzyż kamienny zwany pokutnym stał na skraju chodnika do roku 1987 przy ul. Głównej nr 5 (obecnie jest to ul. ks. Franciszka Górka nr 5).
W lecie 1987 Ochotnicze Hufce Pracy przeprowadzały remont chodnika przy tej ulicy (kładziono asfalt). Przechodząc, zobaczyłem, jak robotnicy prostowali łopaty na tym krzyżu. Od razu krzyż ten kazałem wykopać i przewiozłem go na plebanię, a następnego dnia z moimi pracownikami wkopaliśmy go do ziemi koło klasztoru, niedaleko starej, zabytkowej studni przy ul. ks. Górka 58. Wiem, że tego rodzaju zabytków nie przenosi się na inne miejsca, ale tam nie miał spokoju. Prawdopodobnie dziś Bujaków nie miałby tego krzyża. Po paru tygodniach otrzymałem listy adresowane do mnie z zapytaniem, gdzie jest krzyż pokutny? Zorientowałem się, że są ludzie, którzy troszczą się o tego rodzaju zabytki. Jak się później okazało, było to stowarzyszenie „Bractwo Krzyży Pokutnych” z siedzibą w Świdnicy, którego prezesem był pan Andrzej Scheer. W niedługim czasie i ja przystąpiłem do tego stowarzyszenia.
Krzyż pokutny w Bujakowie informuje nas o imieniu i nazwisku zamordowanej kobiety. Zbrodniarz wykuł w kamiennym krzyżu następujące słowa: „IHS. 1691 Dnia zmarła panna Katarzyna Kisielońska”. Co dziś wiemy na temat tej osoby? Wiemy dosyć dużo i to na podstawie ksiąg metrykalnych z parafii Bujaków, założonych w 1718 roku. Wiemy, że rodzina o tym nazwisku była odnotowana kilkakrotnie w naszych księgach, a była to rodzina szlachecka związana z Bujakowem i Ornontowicami. 9 września 1739 ochrzczono w Bujakowie córkę Wincentego Jana Skowronka i żony Marianny, nadając jej imię Marta. Chrzestnymi byli: pan Karol Kisieloński – junior z Bujakowa i Zuzanna Osiecka ze Zdzieszowic, pochodząca z Ornontowic. Później, 26 sierpnia 1741 roku, ochrzczono córkę Jerzego Mikołaja Kisielońskiego i żony Joanny Karoliny, nadając jej cztery imiona: Anna, Maria, Józefa, Nepomucena […] Potem jeszcze dwukrotnie w 1742 roku i 1745 jako chrzestny występuje Grzegorz Mikołaj Kisieloński z Ornontowic, którym w drugim przypadku towarzyszyła jako chrzestna Charlotta Bujakowska z Paniów. A więc nazwisko znane w tutejszej okolicy.
Tradycja ustna przekazywana potomnym pozwala nieco przybliżyć i wyjaśnić okoliczności mordu. Katarzyna Kisielońska (lat 19) miała jechać powozem konnym z Ornontowic przez Bujaków do klasztoru bożogrobowców w Starym Chorzowie. Na skraju lasu bujakowskiego, przejechawszy wąwóz na Nomiarkach, wyskoczył morderca i po zadaniu jej ran śmiertelnych, uciekł. Ten człowiek może był znany, może miał jakiś konflikt z tą rodziną, skoro został szybko ujęty”.
A zatem w cytowanej powyżej relacji z 2006 roku ks. Jerzy Kempa – powołując się na lokalną tradycję i zapisy w księgach parafialnych – rekonstruuje ad finem prawdopodobną wersję wydarzeń, podając nawet szczegóły dotyczące wieku ofiary oraz przebiegu samej zbrodni. To może zaskakiwać, gdyż w swej wcześniejszej o 11 lat monografii Bujakowa (1995, s. 27) był on w tym względzie o wiele ostrożniejszy, stwierdzając tam jedynie:
„[Krzyż] postawiony był przez mordercę na miejscu zbrodni […] Nie są znane do dziś bliższe okoliczności, czy też motywy tego czynu, nie jest również znany sprawca”.
Z kronikarskiego obowiązku warto jeszcze napomknąć, że Ludwik Musioł przedstawił w swej monografii (1995; s. 60) drugą, zupełnie inną hipotezę odnośnie genezy bujakowskiego krzyża:
„Krzyż kamienny, niziutki, przy drodze na Dole, pod płotem między Kosterlitzem a Wieczorkiem, ma być postawiony na pamiątkę dokonanego w tym miejscu morderstwa na pewnej dziewczynie. Inna wersja utrzymuje, że krzyż ten stoi w miejscu dawnego cmentarza”.
Sam Musioł skłania się jednak zdecydowanie ku pierwszej opcji, ponieważ stary bujakowski cmentarz istniał i nadal istnieje przy kościele św. Mikołaja.
Przy tej okazji warto jednak zauważyć, że w zbiorach serwisu internetowego Foto-Polska.eu znajduje się niezwykła fotografia datowana na lata 1926-1928, a ukazująca bujakowski krzyż dokładnie w takim stanie, w jakim opisany został przez Ludwika Musioła: oparty o drewniany płot na Dolnym Bujakowie.
Krzyż kamienny w Bujakowie, zdjęcie datowane na lata 1926-1928.
Powróćmy jednak do relacji ks. Jerzego Kempy z 2006 roku.
Już na samym wstępie pewne zdziwienie budzić może stwierdzenie autora, że o samej ofierze „wiemy dosyć dużo i to na podstawie ksiąg metrykalnych z parafii Bujaków, założonych w 1718 roku”.
Bujakowskie księgi metrykalne założono wszak o ponad ćwierć wieku za późno, by mogły one zawierać jakiekolwiek informacje dotyczące wydarzeń z 1691 roku. Natomiast przytoczone tutaj fakty z połowy XVIII wieku, choć interesujące, nie dowodzą niczego ponad to, że ponad pół wieku po domniemanym morderstwie rodzina o nazwisku Kisieloński związana była z tą okolicą.
Nie wiemy zatem, w jaki sposób i czy w ogóle wymienieni w metrykach Kisielońscy byli z ową Katarzyną spokrewnieni. Co więcej, nie mamy nawet pewności, czy nazwisko zmarłej rzeczywiście brzmiało „Kisielońska” (o czym później). Natomiast cała reszta to już tylko ustna tradycja, legenda, która po ponad 300 latach ma dla historyka wartość wyłącznie orientacyjną.
Również charakter krzyża nie jest do końca pewny, istnieje bowiem co najmniej teoretyczna możliwość, że nie mamy tutaj do czynienia z krzyżem pokutnym (wykonanym przez mordercę i postawionym na miejscu zbrodni), lecz z krzyżem pamiątkowym (ufundowanym np. przez rodzinę i ustawionym na miejscu czyjejś śmierci, lub nawet pochówku). W wielu zestawieniach zabytków krzyż w Bujakowie opisywany jest jako „prawdopodobnie” lub „zapewne” pokutny, bez jednoznacznego przesądzania o jego charakterze.
Jeszcze większe wątpliwości budzić może treść wyrytego na bujakowskim krzyżu napisu, który w chwili obecnej brzmi: „IHS 1691 DNIA ZMARŁA PANNA KATARZYNA KISIELOŃSKA”. W cytowanym wcześniej artykule Bogusława Jastrzębskiego, ks. Jerzy Kempa stwierdza:
„Tu [na krzyżu] widnieje data 1691 i tekst „dnia zmarła panna Katarzyna Kisielońska” Informacja, że zabójca napisał „zmarła”, a nie „została zabita”, może świadczyć o tym, że wstydził się swojego występku”.
Cóż, być może. Możliwe jednak, że tak wnikliwe doszukiwanie się intencji mordercy w oparciu o wyraz „zmarła” jest w istocie bezpodstawne, gdyż – i jest to teza, którą ośmielam się w niniejszym tekście postawić – mogło tutaj dojść do przekłamania pierwotnej treści napisu podczas jego renowacji w latach osiemdziesiątych, a wyrazu „zmarła” nigdy wcześniej na omawianym krzyżu nie było.
Warto bowiem zauważyć, że napis ten charakteryzuje się obecnie dosyć osobliwą formą; po słowie „dnia” oczekiwalibyśmy przecież jakiejś daty…
Możliwe zatem, że początek napisu miał postać: „IHS 1691 DNIA 2 MARCA…”, co zostało później błędnie zinterpretowane i „poprawione” na „ZMARŁA”. Właściwie tylko w ten sposób można by wytłumaczyć tak dziwaczną formę inskrypcji, a także wyraźne oddalenie rzekomej litery „Z” od reszty napisu.
O tym, że znajdujący się na krzyżu napis – dziś bardzo wyraźny – musiał zostać niemal w całości odtworzony, przekonuje nas inwentaryzacja krzyży pokutnych na ziemi rybnickiej, zawarta w 16-stronicowym opracowaniu Tadeusza Krotoskiego z 1983 roku. We wstępie autor zaznacza wyraźnie, iż wspomnianą inwentaryzację przeprowadził w roku 1980. Pod hasłem „Bujaków” zapisano tam:
„Ul. Główna 9 (gm. Gierałtowice) – na skraju chodnika krzyż łaciński z piaskowca o wymiarach: 87x48x15 cm. Ryta data 1691, obustronnie IHS, oraz słabo czytelne litery: DNIA… ZM… PA… TA… SKA. Katalog Zabytków Sztuki w Polsce – pow. rybnicki, 1964, s. 7, wymienia go jako zapewne pokutny”.
Wynika z tego, że jeszcze w roku 1980 inskrypcja była niemal całkowicie nieczytelna, musiała zatem zostać później gruntownie odrestaurowana. Zresztą, o fakcie odnowienia krzyża wspomina również wyraźnie sam ks. Jerzy Kempa.
To z kolei każe zachować daleko posuniętą ostrożność, nie tylko w kwestii wyrazu „zmarła”, lecz także w odniesieniu do imienia i nazwiska rzekomej „Katarzyny Kisielońskiej”. Ostrożność tym większą, że opisując dominialnych współwłaścicieli rozdrobnionej jeszcze wówczas wsi Bujaków, Ludwik Musioł (1995, s. 23) w ogóle nie wymienia rodu Kisielońskich, wspomina natomiast o innym, choć podobnie brzmiącym nazwisku:
„Jan Leopold Ziemięcki sprzedaje swój dział Dolny Bujaków dnia 4.II.1737 r. Janowi Mikołajowi Kosielowskiemu i jego żonie Charlocie rodz. Boryńskiej z Roztropic, za sumę 7700 tal. śl. Kisielowscy zaś odsprzedali ten dział dnia 10.XI.1742 r. za 7000 tal. pani Annie Janinie Szymońskiej, rodz. baronesy de Larysz z Elgoty i Karwiny”.
Ten niewinny na pozór paragraf z monografii Ludwika Musioła wprowadza tutaj prawdziwy zamęt, i to co najmniej z trzech powodów:
1. Ludwik Musioł nic nie wie o Kisielońskich, wymienia natomiast aż dwie różne wersje nazwiska o podobnym brzmieniu: „Kosielowski” oraz „Kisielowski”. Nie rozstrzyga jednak, która wersja nazwiska jest prawidłowa. Możliwe zresztą, że jest to po prostu błąd w druku.
2. W relacji ks. Jerzego Kempy występuje dosyć dziwna zbieżność imion: oto w tym samym okresie występuje w Bujakowie Jerzy Mikołaj Kisieloński oraz Grzegorz Mikołaj Kisieloński. Już ten fakt rodzi pytanie, czy nie doszło tutaj do błędnego odczytania w tekście oryginalnym dwóch podobnych imion: Georg (= Jerzy) oraz Gregor (= Grzegorz). Jednak teraz Ludwik Musioł dokłada do tego jeszcze jedną wersję: Jan Mikołaj Kisielowski vel Kosielowski.
3. Z podanych przez Musioła dat jasno wynika, że Kisielowscy vel Kosielowscy (vel Kisielońscy?) nabyli Dolny Bujaków dopiero w 1737 roku, sprzedali go zaś w roku 1742. Zwróćmy uwagę, że pokrywa się to dokładnie z zanotowanymi w metrykach wzmiankami o chrztach. To zaś oznacza, że nie mamy obecnie ŻADNYCH przesłanek, by twierdzić, że w roku 1691 roku rodzina ta zamieszkiwała już w Bujakowie lub jego okolicach.
Trzeba przy tym pamiętać, że jeśli jakikolwiek szlachcic zamieszkiwał w 1691 roku w Bujakowie, musiał on być niechybnie właścicielem któregoś z działów wsi. Tymczasem, jeśli chodzi o schyłek XVII wieku, znamy obecnie nazwiska właścicieli każdego z trzech bujakowskich działów i nie ma pośród nich Kisielońskich:
- Górny Bujaków – był wówczas w posiadaniu rodziny Rayskich.
- Średni Bujaków – był wówczas w posiadaniu rodziny Bujakowskich.
- Dolny Bujaków – był wówczas w posiadaniu rodziny Klochów.
W każdym razie, któraś z przytoczonych tutaj relacji musi być błędna: nazwisko właścicieli Bujakowa z lat 1737-1742 mogło brzmieć albo Kisielowscy vel Kosielowscy (jak chce Ludwik Musioł), albo Kisielońscy (jak pisze ks. Jerzy Kempa). Nie ma bowiem żadnych wątpliwości, że w obydwu relacjach chodzi o tych samych ludzi.
Niezależnie zaś od tego, jak naprawdę brzmiało nazwisko właścicieli Dolnego Bujakowa z pierwszej połowy XVIII wieku, nie mamy obecnie żadnych wyraźnych przesłanek, aby łączyć ten ród z osobą, której poświęcony został bujakowski krzyż. Co więcej, nie ma nawet pewności jak brzmiało jej imię i nazwisko, wydaje się bowiem, że zostało ono zrekonstruowane wyłącznie w oparciu o ustne przekazy sprzed ponad trzech stuleci oraz tych kilka ostatnich liter, które zdołały przetrwać w możliwej do odczytania formie.
Jak widać zatem, w sprawie bujakowskiego krzyża więcej jest dziś pytań niż odpowiedzi. Natomiast zawarte w dotychczasowej literaturze wnioski są – delikatnie rzecz ujmując – nieco zbyt daleko idące, a przy tym bardzo słabo udokumentowane.
Właściwie jedyną informacją, która wydaje się być w miarę pewna, jest roczna data powstania krzyża: 1691. Wszystko inne budzi większe lub mniejsze wątpliwości.
A przy okazji, w ramach ciekawostki, warto przytoczyć fragment opracowania Mariana Małeckiego z 2000 roku, dotyczący języka, w którym sporządzono napis na krzyżu:
„Trzecim krzyżem pokutnym zachowanym do dziś na ziemi pszczyńskiej jest wykonany z piaskowca łaciński krzyż w Bujakowie. W literaturze dość powszechnie przyjmuje się, że jest to jedyny na Śląsku krzyż z polską inskrypcją. Należy jednak nieco zmodyfikować ten pogląd, ponieważ również krzyż pokutny z Krzyżowic – o czym mowa niżej – ma wyryte polskie słowa”.
Źródła drukowane: [SZD0051]
• Bujaków. 500 lat kościoła, 700 lat miejscowości, M. Szołtysek, Rybnik 2000. [X]
• Bujaków. Monografia historyczna gminy i parafii, L. Musioł, Katowice 1995, s. 23, 60.
• Historia miejscowości i parafii Bujaków, J. Kempa, G.B. Marek, Katowice 1995, s. 27-28.
• Informator Krajoznawczy Powiatu Mikołowskiego, B. Kopiec, M. Kopiec, Ruda Śląska 1999, s. 113.
• Kamienni świadkowie zbrodni, B. Jastrzębski [w:] „Nowe Echo” nr 35 z dnia 27 VIII 1996.
• Krzyże pokutne na ziemi wodzisławskiej i pszczyńskiej, M. Małecki, Warszawa 2000, s. 19-20.
• Krzyże pokutne w Rybnickiem i jego sąsiedztwie, T. Krotoski [w:] Kroniki Rybnickie, Rybnik 1983, s. 43-58.
• Z historii Bujakowa, J. Kempa, Katowice 2006, s. 16-17.