[2004],  Mikołów

O mikołowskiej „rewolucji” z 1848 roku raz jeszcze

Jednym z częściej przytaczanych w lokalnej historiografii obrazów z przeszłości Mikołowa są wydarzenia z 1848 roku, kiedy to pod wpływem berlińskiej Wiosny Ludów doszło w Mikołowie do lokalnej „rewolty”.

Temat ten poruszało dotąd co najmniej kilku autorów, zarówno w publikacjach książkowych, jak i w artykułach. Wszyscy oni opierali się z reguły na „źródłowej” relacji Konstantego Prusa, zamieszczonej w jego monografii Mikołowa z 1932 roku:

„Dnia 18. marca 1848 wybuchła w Berlinie rewolucja, domagająca się nadania swobód obywatelskich i zagwarantowania ich ustawą zasadniczą, zwaną konstytucją. W owym marcu wybuchły podobne rewolucje w Paryżu, Wiedniu i różnych innych państwach. Była to tak zwana w historji „wiosna ludów”, „wiosna wolności”. Rządy państwowe nie mogły zrazu opanować żywiołowego ruchu, i dlatego nastała w państwach, ogarniętych rewolucją, wielka swoboda i wolność, której miejscami nadużywano tak, że ją zamieniano w swawolę.

W owym czasie obywatele mikołowscy dali także znak życia o sobie, ale niebardzo chwalebnie. Zamiast myśleć o powszechnej swobodzie obywatelskiej i poprzeć usiłowania zmierzające do osiągnięcia praw konstytucyjnych, mniemali niektórzy, że nastał czas do osobistych porachunków z urojonymi wrogami osobistymi czy też szkodnikami miasta.

Dnia 27. marca 1848 urządzono w Mikołowie niedorzeczną „rewolucję” przeciwko ówczesnemu burmistrzowi Szaboniowi. „Gwardia obywatelska”, składająca się z około 40 osób niezadowolonych z urzędowania Szabonia, którą dowodzili nauczyciel [Jerzy] Harupa, prezes rady miejskiej Kluge, były garbarz Mlyczeński1 i niektórzy żydzi, obsadziła ratusz i starała się wymusić od Szabonia jakieś ustępstwa bliżej nieokreślone. Burmistrz Szaboń wcale nie pertraktował z „rewolucją”, ale, rozżalony niewdzięcznością ludzką, złożył natychmiast urząd burmistrzowski. – W tej sprawie odbyło się niezwłocznie rozległe śledztwo, zarządzone przez regencję opolską, ale dochodzenia te nie ujawniły jakiejkolwiek winy Szabonia; całe to śledztwo spełzło na niczem.

Krótko po tej „rewolucji” przeciwko burmistrzowi Szaboniowi, w dniach 4. i 5. kwietnia tegoż roku, doszło w Mikołowie do rozruchów przeciwko żydom z powodów bliżej nieznanych. Krążyły przedtem po mieście jakieś ulotki antyżydowskie. We wtorek 4. kwietnia odbyły się na rynku demonstracje z wykrzykami przeciw żydom; u jednego z kupców wybito okna. W demonstracjach brali udział niemal wyłącznie czeladnicy, uczniowie i parobczacy. W następną środę powtórzyły się te wybryki młodych, jednakże 30 ułanów przybyłych tymczasem z Pszczyny poskromiło awanturników, którzy swą niechęć i swawolę skierowali nawet przeciwko miejscowej bożnicy i przeciw domowi lekarza Dr. Deutscha – pomimo że lekarz ten wiele i ofiarnie pracował na korzyść ludzi, dotkniętych podówczas głodem i zarazą. – Powód tych rozruchów nie jest mi bliżej znany; nie wiadomo, czy wyniknęły na tle głodu i powszechnej drożyzny, czy też na tle politycznem”.

Następcy Konstantego Prusa – zapewne w imię źle pojętej politycznej poprawności – skupiali się z reguły na antyburmistrzowskim charakterze tej mikołowskiej rewolty, pomijając jej późniejszy, antyżydowski wymiar, o którym Prus pisał jeszcze bardzo otwarcie.

Jednakże najjaskrawszy przykład „ideologicznego zawłaszczenia” mikołowskich rozruchów oraz dostosowania ich do bieżących uwarunkowań politycznych odnajdujemy w tekście Bronisławy Spyry i Małgorzaty Tomczykiewicz, zamieszczonym w PRL-owskiej monografii Tychów z 1975 roku. Skalę zastosowanych tam manipulacji uwidacznia poniższe zestawienie:

Według K. Prusa (1932): „Dnia 27. marca 1848 urządzono w Mikołowie niedorzeczną „rewolucję” przeciwko ówczesnemu burmistrzowi Szaboniowi. „Gwardia obywatelska”, składająca się z około 40 osób niezadowolonych z urzędowania Szabonia, którą dowodzili nauczyciel [Jerzy] Harupa, prezes rady miejskiej Kluge, były garbarz Mlyczeński i niektórzy żydzi, obsadziła ratusz i starała się wymusić od Szabonia jakieś ustępstwa bliżej nieokreślone. Burmistrz Szaboń wcale nie pertraktował z „rewolucją”, ale, rozżalony niewdzięcznością ludzką, złożył natychmiast urząd burmistrzowski. – W tej sprawie odbyło się niezwłocznie rozległe śledztwo, zarządzone przez regencję opolską, ale dochodzenia te nie ujawniły jakiejkolwiek winy Szabonia; całe to śledztwo spełzło na niczem”.

Według B. Spyry i M. Tomczykiewicz (1975): „Głód, drożyzna, bezrobocie wśród najbiedniejszych, nienawiść klasowa do uprzywilejowanej warstwy mieszczan oraz wieści o wybuchu rewolucji w Berlinie stały się powodem zaburzeń, jakie wystąpiły w Mikołowie w marcu 1848 roku. W wystąpieniach wzięła udział gwardia obywatelska, którą dowodzili nauczyciel [Jerzy] Harupa, prezes rady miejskiej Kluge oraz były garbarz Mlyczeński. Do gwardii obywatelskiej należało wówczas 126 obywateli, z tego 46 posiadało własne karabiny, 40 otrzymało karabiny wojskowe, zaś 40 pozostałych uzbrojono w piki. Jej trzon stanowili polscy rzemieślnicy: garbarz J. Górnik, tapicer A. Hajduk, krawiec M. Motysek, szewc M. Szurtakowicz. Oni zamiast pilnować porządku, pierwsi wzięli udział w rozruchach i wystąpili przeciw niemieckim władzom miejskim”.

A zatem to, co Konstanty Prus przedstawia jako niedorzeczną, antyburmistrzowską „rewolucję” czterdziestoosobowej „gromady niezadowoleńców”, załatwiających osobiste porachunki z „urojonymi wrogami osobistymi i szkodnikami miasta”, w przeciągu zaledwie czterech dziesięcioleci zdołało awansować w oczach potomnych do rangi ponad stuosobowego, zrodzonego z biedy, bezrobocia i wyzysku, a przy tym podsycanego ogniem nienawiści klasowej (sic!) zbrojnego powstania polskiego proletariatu przeciwko lokalnemu mieszczaństwu oraz niemieckim władzom.

Zauważmy przy tym, że tam, gdzie Prus zastrzega, iż: „powód tych rozruchów nie jest mi bliżej znany; nie wiadomo, czy wyniknęły na tle głodu i powszechnej drożyzny, czy też na tle politycznem”, tam autorki stwierdzają jednoznacznie, że „głód, drożyzna, bezrobocie wśród najbiedniejszych, nienawiść klasowa do uprzywilejowanej warstwy mieszczan oraz wieści o wybuchu rewolucji w Berlinie stały się powodem zaburzeń”.

I w ten oto sposób przypuszczenia przeistoczyły się niepostrzeżenie w fakty. Przy okazji, upchnięto również dwa dodatkowe, ideologicznie słuszne hasła: bezrobocie i walkę klas, a także zawsze aktualny wątek walki polskiego ludu z germańskim uciskiem.

Rzecz jasna, kwestię udziału Żydów w początkowej fazie tegoż „powstania” oraz późniejszych antyżydowskich ekscesów obie autorski dyplomatycznie przemilczały, podobnie jak i to, że Szaboń był akurat Polakiem, zaś w gronie „rewolucjonistów” było sporo Niemców.

Zresztą, posądzanie tego akurat burmistrza o proniemieckość, choć politycznie bardzo wygodne, stanowi jednak ogromne nadużycie. Charakteryzując Józefa Szabonia oraz jego rządy w Mikołowie, Konstanty Prus – którego można podejrzewać o wszystko, ale nie o żywienie jakichkolwiek sympatii do Niemców – pisał:

„Był [Józef Szaboń] nauczycielem ze zawodu. Urodzony w Gotartowicach pod Rybnikiem 7. marca 1804 roku, był po wyuczeniu najprzód nauczycielem w Żorach a od października 1823 II. nauczycielem w Mikołowie. Tu zainteresował się także śpiewem i muzyką kościelną, zastępując po części rozpitego organistę Joachimskiego; wyuczył dzieci grania na instrumentach dętych, i ta jego kapela potem przygrywała w kościele do pieśni ludu. W r. 1828, po usunięciu Joachimskiego, ustanowiony organistą, spełniał obowiązki tego urzędu wzorowo. Przytem był także i rektorem szkoły przez pewien czas. Obrany burmistrzem w r. 1840, okazał na tem nowem stanowisku wiele ruchliwości i energii; dbał wielce o porządek w mieście i publiczną moralność, a również bardzo żywo zajął się sprawą budowy nowego kościoła; on właśnie popchnął naprzód tę sprawę i przyspieszył rozpoczęcie budowy kościoła [św. Wojciecha], już oddawna koniecznie potrzebnego […]

Wreszcie, obrany 1850 burmistrzem m. Żorów, opuścił Mikołów w r. 1851. W Żorach był burmistrzem do r. 1864; w r. 1874 nadano mu za jego zasługi z wdzięczności tytuł honorowego obywatela m. Żorów. Tak Szaboń, człowiek zdolny, uczciwy i ożywiony najlepszemi chęciami, znalazł w Żorach obywatelstwo, które lepiej umiało ocenić jego pracę, zalety i zasługi. Również ogół Mikołowian uznał później Szabonia zasługi, i uważano go za jednego z najlepszych burmistrzów, jakich Mikołów posiadał”.

Co więcej, Prus ukazuje też Józefa Szabonia wręcz jako bojownika o polską kulturę i język, co jest zresztą całkowicie zgodne z prawdą:

„W ostatnich latach swego życia mieszkał Szaboń w Bytomiu jako staruszek; tam jeszcze wiele pracował wśród młodzieży polskiej w tamtejszem Tow. św. Alojzego (miewał na posiedzeniach przemowy, nie szczędząc światłych rad i zachęty, osobliwie w sprawie pielęgnowania języka polskiego i śpiewu; zwykle sam przygrywał na fortepianie do pieśni śpiewanych; jeździł nawet do Opola do regencji w interesie tego Towarzystwa, gdy chodziło o pokonanie trudności, stawianych przez władze lokalne temu Towarzystwu). Szaboń był też za to przez młodzież nadzwyczajnie lubiany i poważany. Gdy umarł w r. 1892, Alojzjanie na swoich barkach zanieśli jego szczątki śmiertelne z wielkim pietyzmem na miejsce wiecznego spoczynku”.

Równie przychylne opinie o Józefie Szaboniu z czasów jego emerytury w Bytomiu odnajdujemy również w publikacji okolicznościowej, wydanej w 1896 roku nakładem „Katolika” z okazji 25-lecia Towarzystwa św. Alojzego w Bytomiu:

„Do grona mężów, którzy się około towarzystwa zasłużyli, należał Józef Schabon, dawniejszy burmistrz Mikołowski, który na stare lata w Bytomiu osiadł.

Starzec to już był, pochylony wiekiem, lecz ducha miał młodego i żywego, a serce jego szczególnie się przywiązało do młodzieży, mianowicie zaś do towarzystwa św. Alojzego.

Uczęszczał też pilnie na posiedzenia, dopóki mu sił starczyło i zaprowadził ład i porządek wzorowy wewnątrz towarzystwa, mianowicie w księgach kasowych. Ile razy był na posiedzeniu, zawsze ucieszył obecnych opowiadaniem ciekawem i pouczył pożytecznemi wiadomościami. Zachęcał członków do śpiewu i sam im na fortepianie przygrywał.

Choć długie lata był urzędnikiem, nie zapomniał polskiej mowy, lecz szanował ją i innych do tego nakłaniał. Broniąc praw ludu polskiego, nie wahał się osobiście udać do rejencyi Opolskiej z prośbą o pozwolenie na odegranie teatru polskiego w towarzystwie, powołując się na długoletnią swoją służbę rządową.

Kto burmistrza Schabonia w towarzystwie Św. Alojzego widział, musiał mniemać, iż to był niejako ojciec dobry i miły wśród dobrych i wdzięcznych dzieci.

Za wszystko zaś, co dla towarzystwa uczynił, niczego nie żądał, jak aby go członkowie towarzystwa, gdy umrze, na swoich barkach do grobu zanieśli. Stało się zadość życzeniu jego wśród prawdziwego żalu całego towarzystwa. Niech mu Bóg nagrodzi wszystko, co dla uszlachetnienia serca młodzieży katolicko-polskiej uczynił.

Imię jego na zawsze pozostanie w wdzięcznej pamięci towarzystwa”.

Fotografia przedstawiająca Józefa Szabonia pod koniec życia, w czasach jego pobytu w Bytomiu. Przedruk z monografii K. Prusa (1932, po str. 228). Oryginał zamieszczono w publikacji okolicznościowej Towarzystwa św. Alojzego w Bytomiu (1896, s. 42).

Co więcej, tę opinię o Szaboniu potwierdza również PRL-owska monografia Mikołowa (1972), gdzie przy okazji omawiania klęski głodowej z połowy XIX stulecia stwierdza się:

„Z naciskiem trzeba podkreślić, że magistrat miasta i jego zasłużony burmistrz Józef Szaboń, późniejszy gorący opiekun polskiego śpiewu i polskich przedstawień amatorskich na terenie Bytomia, podjęli wszelkie wysiłki, aby ulżyć ludności najbardziej dotkniętej klęskami elementarnymi”.

Jest to stwierdzenie nieco zaskakujące, bowiem współautor tych słów – Jan Kantyka – był zarazem redaktorem monografii Tychów, w której zamieszczono tekst B. Spyry i M. Tomczykiewicz.

To pokazuje, do jakich absurdów doprowadzić może rozpatrywanie przyczyn mikołowskich rozruchów z 1848 roku w kategoriach: „polski lud” kontra „niemiecki zaborca”, czy też instrumentalne analizowanie ich przez pryzmat późniejszego Kulturkampfu, okresu Powstań Śląskich oraz posthitlerowskiej traumy.

Nekrolog Józefa Szabonia, opublikowany przez Zarząd Towarzystwa św. Alojzego na łamach czasopisma „Katolik”, nr 73 z dnia 9 września 1892 roku, s. 4.

Nawiasem mówiąc, ciepłe słowa Prusa pod adresem rzekomo „niemieckiego” burmistrza kontrastują wyraźnie z niemal pogardliwymi uwagami na temat jego adwersarzy i ich motywacji:

„Atoli energja, ruchliwość i wymagania tego bardzo dzielnego burmistrza nie wszystkim się podobały; zaczęto się na niego żalić, denuncjować go u władz świeckich i kościelnych, czyli – jak to mówią – wygryzać go z urzędu i różnych zajęć. Skutek był ten, że regencja opolska nałożyła na Szabonia w marcu 1847 karę dyscyplinarną we wysokości 15 talarów za różne drobiazgi, mianowicie że niezawsze postępował ściśle według litery prawa i darował różnym ludziom niektóre przepisane opłaty (były to czasy wielkiej klęski głodowej). Zresztą wszystkie inne oskarżenia spełzły na niczem: władze, i nawet sądy, uznały zarzuty i skargi przeciwko Szaboniowi za nieuzasadnione.

Ostatecznie, gdy w marcu 1848 wybuchła w państwie pruskiem rewolucja, gdy porządek i karność ustąpiły miejsca samowoli i swawoli, w Mikołowie gromada niezadowoleńców, złożona z około 40 osób, wszczęła otwarty bunt przeciwko Szaboniowi dnia 27. marca 1848; osobnicy ci, którym przewodniczyli nauczyciel Harupa, przewodniczący rady miejskiej Kluge i niektórzy żydzi, obsadzili posterunkami ratusz, próbowali najść mieszkanie prywatne Szabonia itd. Wobec tego Szaboń złożył natychmiast urząd burmistrza. Były potem ze strony regencji opolskiej rozległe dochodzenia w sprawie zarzutów czynionych Szaboniowi, ale do niczego nie doprowadziły, i sprawa ta została umorzona”.

A swoją drogą, podobieństwo – a w zasadzie identyczność – pewnych sformułowań wskazuje wyraźnie, że cytowany powyżej tekst z monografii Tychów bazował na relacji Prusa. Ale skoro tak, to skąd wzięło się tu nagle owych 126 zbrojnych w karabiny i piki gwardzistów oraz kilku „polskich rzemieślników”, którzy stanowić mieli jakoby trzon antyniemieckich wystąpień? Ot, zagadka…


Przypisy:

1) W niektórych artykułach traktujących o mikołowskich wystąpieniach z 1848 roku garbarza Mlyczeńskiego przechrzczono na grabarza Mlyczeńskiego.


Źródła drukowane: [SZD0035]

• Jak grabarz z nauczycielem rewolucję w Mikołowie czynili, G. Bębnik [w:] „Nowe Echo” nr 1 z dnia 7 stycznia 1997.

• Jak Wiosna Ludów zamąciła mikołowianom w głowach, B. Bromboszcz [w:] „Gazeta Mikołowska” nr 10/2004 (163), X 2004, s. 47-48.

• Książka pamiątkowa wydana z powodu 25-letniego istnienia Towarzystwa św. Alojzego w Bytomiu, Bytom 1896, s. 40-43.

• Mikołów. Zarys rozwoju miasta, J. Kantyka, A. Targ, Katowice 1972, s. 33.

• O mikołowskiej „Rewolucji” z 1848 roku raz jeszcze. Wykrzyki przeciw Żydom, A.A. Jojko [w:] „Gazeta Mikołowska” nr 11/2004 (164), XI 2004, s. 27.

• Tychy. Zarys rozwoju miasta i powiatu, red. J. Kantyka, Katowice 1975, s. 104-105.

• Z przeszłości Mikołowa i jego okolicy, K. Prus, Katowice-Mikołów 1932, s. 172-173, 247-248.