Konstanty Prus – powołując się na przewodnik po Górnym Śląsku Feliksa Triesta z 1864 roku – dawny podział administracyjny Mikołowa opisuje następująco: „Miasto Mikołów dzielono: 1) na miasto samo, zwarcie zabudowane, 2) na kolonje, czyli mniejsze, mniej lub więcej zwarcie zabudowane osiedla, w mniejszej lub większej odległości położone od centrum miasta (jak np. Reta, Kałuże, Wymyślanka, Kotulowiec itp.), oraz 3) na gospodarstwa luźno porozrzucone po polach podmiejskich. Miasto samo zaś składały następujące cztery dzielnice: 1) Śródmieście, 2) Podfarze, 3) Zatyla, to jest za tyłami śródmieścia zabudowania i siedziby (w tym wypadku dzisiejsza ulica Kanałowa z jej przyległościami), i 4) Skotnica, czyli dzielnica powstała na dawniej-szem miejskiem pastwisku”. Taki właśnie podział…
-
-
Ostatni taki nagrobek w Mikołowie
Przez ponad pięć wieków w Mikołowie istniały równocześnie dwa cmentarze katolickie: starszy – umiejscowiony na dawnym Podgrodziu, przy starym kościele św. Mikołaja oraz nieco młodszy – znajdujący się w pobliżu „nowego miasta”, czyli przy kościele św. Wojciecha. „Święty Mikołajek” – najstarszy mikołowski kościół, pamiętający jeszcze czasy, gdy Mikołów był kasztelańskim grodem – został rozebrany około 1785 roku. Wtedy też zaprzestano pochówków na istniejącym przy nim cmentarzu, który popadł wnet w zapomnienie. Nie było tam zapewne kamiennych nagrobków, a jedynie drewniane lub żelazne krzyże, które nie zdołały oprzeć się niszczycielskiej sile czasu. Dlatego dziś po tej pierwszej mikołowskiej nekropolii nie pozostał najmniejszy nawet ślad. Nieco więcej szczęścia miał drugi z mikołowskich…
-
Śmiłowicka pocztówka sprzed wieku
W początkach XX wieku na całym Górnym Śląsku zapanowała moda na wydawanie pocztówek z widokami miast i wsi. Był to najwyraźniej biznes wielce intratny, bo wydawcami widokówek zostawali nie tylko drukarze i właściciele salonów fotograficznych, ale nawet właściciele księgarń i niewielkich sklepów. W tej sytuacji każda, niewielka nawet miejscowość mogła liczyć na to, że wcześniej czy później zagości w niej fotograf, wywołując sensację i poruszenie wśród miejscowej dzieciarni. Wiemy na pewno, że w Śmiłowicach „malarz światłem” zagościł przynajmniej raz, a stało się to w roku 1910 lub na krótko przedtem. W każdym razie latem tegoż roku widokówki z dumnie brzmiącym napisem „Gruss aus Smilowitz” znajdowały się już na pewno w…
-
Wiatrak von Krahna na mikołowskiej Wymyślance
Jeszcze w połowie XIX wieku funkcjonowało w Mikołowie kilka sporych młynów wodnych, których koła napędzane były wodami potoku Jamna. A jeśli uwzględnimy również młyny istniejące niegdyś na terenach obecnych sołectw, na potokach Promna i Jasienica, liczba mikołowskich młynów wodnych wzrośnie do kilkunastu. Wydaje się natomiast, że siła wiatru wykorzystywana była w Mikołowie bardzo rzadko. Wiemy dziś o istnieniu zaledwie jednego młyna o napędzie wiatrowym, a działał on na przełomie XVIII i XIX wieku na mikołowskiej Wymyślance. Budowniczym wiatraka był ówczesny właściciel tych terenów, pułkownik Karl Friedrich von Krahn. W swej monografii Mikołowa z 1932 roku Konstanty Prus pisze na ten temat: „W drugiej połowie 18. wieku ta druga mniejsza posiadłość…
-
Sofokles i Horacy w mikołowskim Gimnazjum
W roku 1927 przybył do Mikołowa profesor Roman Stopa (1895-1995), filolog klasyczny i językoznawca, który w późniejszym czasie zasłynął w świecie jako jeden z najwybitniejszych znawców języków tubylczych Afryki. W męskim Gimnazjum Państwowym w Mikołowie pracował on w latach 1927-1928, nauczając tutaj łaciny i greki. Oczywiście działo się to jeszcze w starym budynku gimnazjalnym, umiejscowionym wówczas przy ulicy Karola Miarki [GPS]. Dnia 18 maja 1928 roku profesor Stopa – we współpracy z miejscowym polonistą, Eustazym Sitowskim – zorganizował w szkole „Wieczorek klasyczny”. Co ciekawe, dzięki zapobiegliwości samego pedagoga, a po części także dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, ślad po tej imprezie możemy dziś odnaleźć w szacownym przedwojennym piśmie naukowym. Już po…
-
Białe szaleństwa w okresie międzywojennym
Lata trzydzieste XX wieku były dla znacznej części mikołowian okresem bardzo trudnym: gospodarka zaczynała dopiero podnosić się z trudem po Wielkim Kryzysie, panowało ogromne bezrobocie, a mroźna i śnieżna zima kojarzyła się zwykle z tudną walką o przetrwanie. O zagranicznych wojażach nie było oczywiście mowy, ba! – nawet wyjazd w pobliskie góry stanowił nie lada problem. Tak przyziemne kłopoty nie były jednak w stanie zniechęcić młodych ludzi do skorzystania z okazji do wspólnej zabawy na śniegu, a brak sprzętu i infrastruktury nadrabiali zapałem i pomysłowością. Niejednokrotnie zarówno sprzęt, jak i miejsce do zjeżdżania lub ślizgania, trzeba było przygotować sobie we własnym zakresie. W charakterze lodowiska wykorzystywano zamarznięte tafle stawów, co…