[2012],  Mikołów

Karol Miarka: Wszechobecny i zapomniany

Choć może to zabrzmieć nieco paradoksalnie, nie ma chyba w mikołowskiej historii postaci bardziej niedocenionej i zapomnianej aniżeli Karol Miarka…

Mamy wprawdzie w naszym mieście reprezentacyjną ulicę Karola Miarki, cenione Liceum Ogólnokształcące im. Karola Miarki, mamy sławną drukarnię im. Karola Miarki, na której murze został on nawet upamiętniony portretem, a tablice z jego podobizną spotkać można w kilku gmachach użyteczności publicznej w mieście, m.in. we wspomnianym I LO oraz w Miejskim Domu Kultury. Mamy wreszcie niezliczone publikacje i akademie poświęcone jego pamięci.

A jednak, Karol Miarka pozostaje w świadomości współczesnych mikołowian całkowicie nieobecny. A wszystko przez jego ojca…

Trzeba bowiem wiedzieć, że tak naprawdę było w Mikołowie dwóch Karolów Miarków: ojciec i syn. Ojciec, Karol Miarka starszy (1825-1882), o charakterystycznym wyglądzie nasuwającym nieuchronne skojarzenia z Friedrichem Engelsem lub Lwem Tołstojem, był wybitnym polskim działaczem społecznym i narodowym na Górnym Śląsku, nauczycielem, pisarzem, publicystą i drukarzem, który zainicjował również powstanie w tym regionie wielu polskich organizacji społecznych i gospodarczych. I to właśnie jego podobizny są w Mikołowie wszechobecne, to z nim – i tylko z nim! – kojarzone jest w naszym mieście nazwisko „Miarka”.

Jednak związki Karola Miarki seniora z Mikołowem, choć nader istotne i brzemienne w skutki, nie są wcale aż tak bliskie ani długotrwałe, jak mogłoby się wydawać. W roku 1874 przeniósł on do Mikołowa redakcję czasopisma „Katolik”, które drukował początkowo w zakładzie Tomasza Nowackiego, a od roku 1875 we własnej, niewielkiej drukarence, uruchomionej w budynku Huty Manna przy obecnej ulicy Rymera. Jednak już kilka lat później Miarka zaprzestał drukowania w Mikołowie, a w roku 1882 zmarł.

O przyczynach przeprowadzki Karola Miarki do Mikołowa w 1874 roku i ich przypadkowym charakterze sami redaktorzy „Katolika” pisali w owym czasie następująco:

„Górnoszlązkie „zeitungi”, o których się tylko z innych gazet dowiadujemy czasem, a które bez pana Miarki i bez „Katolika” żyć nie mogą i na pewno w większej części bez nich nie byłyby przyszły do życia i piszą: „że sobie łamały głowy dlaczego Miarka przeniósł się do Mikołowa. Po kwartale wynalazły, że to dla tego ponieważ Król. Huta nie dosyć polska i niedosyć Miarka tam mógł dokazywać. W Mikołowie nietylko robotnicy ale i nawet obywatele Polacy, nawet burmistrz wierzy w przyszłe królestwo polskie tu więc Miarka jak ryba w świeżej wodzie. Na nieszczęście całą przyjemność zepsuł sąd w Pszczynie jeszcze ostrzejszy niż w Bytomiu, który go we więzieniu krótko trzyma”.

Widać że sobie „zeitungi” łamały głowy bo musi w tych głowach wszystko być połamane kiedy takie niedorzeczności z nich wychodzą i podają do druku. Gdyby się były nas pytały, toby bez łamania głów, które może nie są koniecznie mocne, byłyby się dowiedziały, że p. Miarka będąc ciągle w więzieniu nie mógł kierować drukarnią i starać się o robotę dla niej, dla „Katolika” samego się nie opłaciła, dla tego oddał drukować „Katolika” w Mikołowie. Ponieważ zaś drukowanie i redakcya nie może być rozłączone, dla tego przeniósł się do Mikołowa, skoro będzie mógł urządzić własną drukarnię wróci podobnie do Król. Huty. To jest jedyna przyczyna przeprowadzki. Miarka stara się o interesa i dobro ludu górnoszlązkiego w sposób prawy i prawny, nie ma względu na jedno miasto lecz na cały Górny Szlązk, wszystko więc jedno gdzie mieszka, gdyby w Mikołowie nie mieszkał znajomy drukarz, Mikołowa nie byłby obrał na mieszkanie”.

I choć piękny, odlany z mosiądzu portret Karola Miarki starszego zdobi dziś fronton mikołowskiej drukarni, to nie on zbudował ten zakład. Wszak drukarnia, umiejscowiona przy obecnej ulicy Żwirki i Wigury, rozpoczęła swoją działalność w 1896 roku, a więc 14 lat po śmierci Miarki seniora.

Budowniczym drukarni oraz jej pierwszym właścicielem był Karol Miarka młodszy (1856-1919), syn poprzednika, z zawodu również drukarz. To za jego czasów w Mikołowie ukazały się niezliczone publikacje, które rozsławiły nasze miasto w całej Europie, a nawet daleko poza nią. To on pozostawał blisko związany z Mikołowem przez kilkanaście lat swego życia, rozwijając drukarnię i przekształcając ją w jeden z największych i najnowocześniejszych tego typu zakładów tamtych czasów.

Tablica pamiątowa oraz portret Karola Miarki starszego na frontonie drukarni w Mikołowie, wzniesionej przez jego syna. Fot. A.A. Jojko (2007).

Niestety, jest to postać w naszym mieście zupełnie nieznana i zapomniana. Nie sposób też odnaleźć tutaj choćby jednej podobizny Miarki juniora, dlatego też niewielu mikołowian wie, jak naprawdę wyglądał. Ba! – nawet na założonej przez siebie drukarni Karol Miarka syn musiał ustąpić miejsca swemu bardziej znanemu i obrosłemu legendą ojcu…


Źródła drukowane: [SZD0018]

• Mikołów z perspektywy 150 lat, R. Szendzielarz, B. Bromboszcz, Mikołów 2009, s. 97, 379-381.

• Wiadomości miejscowe i prowincyonalne [w:] „Katolik” nr 50/1874 z dnia 10.12.1874, s. 3.

• Wszechobecny i zapomniany: Jak pamięć o ojcu przyćmiła zasługi syna, A.A. Jojko [w:] „Gazeta Mikołowska” nr 05/2012 (254), V 2012, s. 40.