Czy Stefan Czarniecki herbu Łodzia (1599-1665), u schyłku życia mianowany hetmanem polnym koronnym Rzeczypospolitej, odwiedził kiedykolwiek nasze miasto?
Pytanie to, nieco zaskakujące, postawił już niegdyś na łamach „Nowego Echa” Grzegorz Bębnik (1997), warto jednak powrócić do tej kwestii.
Faktem jest, że nie zachowały się do chwili obecnej żadne wzmianki źródłowe, mogące potwierdzić fakt ewentualnego pobytu Stefana Czarnieckiego w Mikołowie. Istnieje wszakże kilka przesłanek, które powinny skłonić nas do poważnego rozważenia takiej właśnie ewentualności.
W latach 1618-1648 trwała w Europie tzw. Wojna 30-letnia, będąca pośrednio rezultatem wystąpienia Martina Lutra oraz późniejszej Reformacji.
Jej ostateczny bilans okazał się dla Śląska tragiczny, na przykład liczba ludności obniżyła się w wyniku działań wojennych, głodu, epidemii i emigracji o 30 procent, z około 1,5 mln w roku 1619 do około 1 mln w 1648 roku. Ubytek ten nie został wyrównany przez kolejnych 130 lat. Straty gospodarcze były również ogromne: na całym Śląsku zniszczeniu uległo 36 miast, 1095 wsi i 113 zamków, przy czym bardziej dotknięty był Śląsk Dolny, na Górnym Śląsku zaś – głównie państwo pszczyńskie, w granicach którego znajdował się także Mikołów.
Nawiasem mówiąc, swoistą pamiątkę po licznych przemarszach wojsk protestanckich przez okolice Mikołowa stanowią tzw. „Mogiły szwedzkie”, w których – według lokalnych podań – spoczywać mają szczątki poległych tu w walce „Szwedów”. Warto jednak zauważyć, że wbrew powszechnie używanej przez miejscową ludność nazwie, prawdziwych Szwedów było w tych oddziałach akurat najmniej, składały się one bowiem głównie z Niemców i Duńczyków.
Na terytorium naszego miasta znajduje się obecnie pięć miejsc, które uchodzą za „Mogiły szwedzkie” z tamtego okresu: dwa w Mikołowie (kopiec ziemny przy skrzyżowaniu ul. św. Wojciecha i Konstantego Prusa oraz okolice kapliczki słupowej przy ul. Pszczyńskiej) oraz po jednym w Bujakowie (kopiec pod kapliczką słupową z 1627 roku, przy ul. Wojciecha Korfantego 1), Mokrem (kopiec pod kapliczką przy skrzyżowaniu ul. Zamkowej i 22 Lipca) oraz w Śmiłowicach (okolice kapliczki przy skrzyżowaniu ul. Gliwickiej z Jesionową).
Trudno dziś orzec, ile w tych opowieściach prawdy, ile zaś legendy.
Powracając jednak do Wojny 30-letniej, udział w niej wzięły: Liga Protestancka – luterańscy Niemcy, Dania, Szwecja, Francja, Holandia (strona zwycięska) oraz Liga Katolicka – Austria, Hiszpania, Czechy, Pomorze Zachodnie (strona pokonana), zaś działania zbrojne toczyły się głównie na terytorium Rzeszy Niemieckiej: w Niemczech oraz Austrii (do której należał m.in. Śląsk).
Polska, jako państwo, w wojnie tej nigdy co prawda nie uczestniczyła, jednakże liczni polscy poddani walczyli jako najemnicy, głównie pod sztandarami katolickiego cesarza Austrii, służąc tam z reguły w zwartych, polskich oddziałach pomocniczych. Była to lekka jazda – waleczna, ale żyjąca głównie z grabieży; oddziały te zwano popularnie Lisowczykami, od nazwiska ich dawniejszego dowódcy, pułkownika Aleksandra Lisowskiego.
Lisowczycy przeciągali przez ziemię pszczyńską wielokrotnie, pozostając tutaj czasem na dłuższe postoje. Między innymi w roku 1632 austriacki pułkownik von Dohna sprowadził z Polski kilka tysięcy Lisowczyków (zwanych przez Niemców „Kozakami”), których przemarsz oraz zakwaterowanie kosztowały wówczas ziemię pszczyńską 16 666 talarów.
Prócz dokonywania zwyczajnych grabieży i gwałtów, uniesieni religijnym zapałem Lisowczycy dokładali również wielu starań, aby uprzykrzyć życie śląskim luteranom, a ich wyczyny w tym względzie ówczesny poeta Józef Bartłomiej Zimorowic wysławiał słowami:
„Wyście lutrom do nieba porobili mosty,
Obudziwszy pokutę i wskrzesiwszy posty,
Wyście srogim bluźniercom zatykali gęby,
Że leciały na ziemię z nich jako grad zęby”.
Otóż w szeregach wspomnianych Lisowczyków terminował w żołnierskim rzemiośle nieznany wówczas jeszcze szlachetka, Stefan Czarniecki. Dla szóstego z dziesięciu synów starosty żywieckiego, dworzanina Zygmunta III Wazy i pana na 3 wioskach, Krzysztofa Czarnieckiego herbu Łodzia, była to w zasadzie jedyna droga utrzymania się na odpowiednim poziomie materialnym oraz zdobycia uznania i godności.
Hetman Stefan Czarniecki na płótnie pędzla Brodero Matthiesena (1659). Portret w zbiorach Muzeum Zamku Królewskiego w Warszawie.
Wiadomo skądinąd, że do Polski Stefan Czarniecki powrócił dopiero pod koniec 1633 roku, natomiast na przestrzeni kilku poprzednich lat walczył on jako najemnik w oddziałach Lisowczyków. To zaś oznacza, iż w okresie tym Czarniecki co najmniej raz przebywać musiał na ziemi pszczyńskiej, ot, chociażby podczas wielkiego przemarszu w roku 1632.
W tym samym czasie, od maja 1630 roku, pierwszym mikołowskim proboszczem po okresie reformacji był starszy brat Stefana, ks. Tomasz Aleksander Czarniecki, późniejszy kanonik krakowski i kujawski, kanonik raciborski (1654), prepozyt koniecpolski (1656) i proboszcz kurzelowski (1657). Na farze mikołowskiej urzędował on przez 28 lat, do roku 1658, kiedy to król Jan II Kazimierz powołał go na stanowisko opata kanoników regularnych w Czerwieńsku.
Czy zatem przyszły wojewoda ruski, hetman polny koronny i pogromca wojsk Karola Gustawa pod Warką mógłby oprzeć się pokusie odwiedzenia od lat nie widzianego brata, gdyby przebywał w tak niewielkiej odległości od Mikołowa (w Pszczynie), a według wszelkiego prawdopodobieństwa nawet w granicach jego nader rozległej jeszcze wówczas parafii.
W opinii Grzegorza Bębnika, wizyta późniejszego hetmana w Mikołowie jest bardzo prawdopodobna. Niestety, brak dziś jednoznacznych dowodów na potwierdzenie tej kuszącej skądinąd tezy.
Nawiasem mówiąc, w okresie międzywojennym imię Stefana Czarnieckiego nosiło – o czym niewielu już dziś pamięta – mikołowskie Gimnazjum, czyli dzisiejsze I Liceum Ogólnokształcące im. Karola Miarki. Ale to już temat na kolejny artykuł…
Źródła drukowane: [SZD0054]
• „Nowe Echo” nr 8 z dnia 25.02.1997.
• Stefan Czarniecki w Mikołowie: Czy przyszły hetman odwiedził swego brata, proboszcza?, A.A. Jojko [w:] „Gazeta Mikołowska” nr 01/2006 (178), I 2006, s. 25.
• Szkice z dziejów parafii ewangelickiej w Mikołowie, A.A. Jojko, Mikołów 2003, s. 18-20.
• Z przeszłości Mikołowa i jego okolicy, K. Prus, Katowice-Mikołów 1932, s. 300.
• Żywot kozaków lisowskich także potyczki ich szczęśliwe, J.B. Zimorowic [w:] Żywot kozaków lisowskich: poemat Józefa Bartłomieja Zimorowicza, oprac. K.J. Heck, Lwów 1886, s. 35.