Mogłoby się wydawać, że dziennikarstwo interwencyjne – szczególnie w kontekście troski o stan środowiska naturalnego – jest zjawiskiem stosunkowo nowym.
Okazuje się jednak, że już 150 lat temu kwestie związane z ekologią były przez lokalną prasę dostrzegane i na bieżąco poruszane, choć ówcześni redaktorzy robili to często w duchu swojej epoki i w konwencji bardzo odbiegającej od współczesnych wzorców.
Za przykład niechaj posłuży nam krótki tekst, jaki ukazał się w lipcu 1871 roku na łamach poważanego i poczytnego czasopisma „Katolik”, a dotyczący powtarzającego się rzekomo procederu zanieczyszczania wód powierzchniowych ściekami poprodukcyjnymi.
Okazuje się, że pracownicy Browaru książęcego w Tychach – znacznie w tamtym czasie rozbudowanego i unowocześnionego pod rządami dyrektora Juliusa Müllera – wylewali regularnie do pobliskiego rowu duże ilości sfermentowanego piwa, czyniąc to zresztą głównie w godzinach nocnych. Ścieki te spływały następnie do okolicznych stawów, zanieczyszczając w nich wodę.
O ile sam temat może sprawiać wrażenie cokolwiek banalnego, o tyle forma zamieszczonej w „Katoliku” interwencji z pewnością banalna nie jest: otóż ten swoisty protest, zaadresowany do Zarządu Browaru Książęcego w Tychach, zaprezentowano w formie prześmiewczej rymowanki i to w imieniu samych najbardziej poszkodowanych, czyli tyskich ryb.
W poniższym odpisie zachowano oryginalną pisownię, lecz z pominięciem akcentów nad literą „e”. Całą notatkę w jej oryginalnej formie można odnaleźć TUTAJ, natomiast numer „Katolika”, z którego tekst ten pochodzi, znajduje się w zbiorach Śląskiej Biblioteki Cyfrowej (LINK).
Peticya ryb z Tychskich stawów do książęcego zarządu browaru.
Szanowny zarządzie browaru Tychskiego!
Przyjm łaskawie prośbę plemienia rybiego.
Niżej podpisani: wójt, pisarz, ławnicy,
Dziękują za piwo z książęcej piwnicy.
Znamyć dosyć panów, lubowników piwa,
Boć niejeden pijak na grobli się kiwa;
Lecz wiemy też dobrze, że upici w nocy
Znowu się wyliżą z piwowej niemocy;
I odpoczywają zwykle godzin kilka;
Lecz żyć tylko piwem, któż wytrwa? – do wilka!
A nas biedne ryby już kilka miesięcy
Ciągle opojacie, a co jeszcze więcej:
Niekiedy kiszonem piwem nas dusicie,
Inny raz gorącem pyski nam parzycie,
Tak, że omdlewając na grzbiecie pływamy
I z słabosci ledwie ogonkiem ruszamy.
Ej smutne to chwile, gdy policyany
Z długiemi szablami: czaple i bociany,
Zbierają upitych, choć wcale niewinnych,
I wtrącają w kozę worków swych bezdennych.
Czy się na nas mścicie, żeśmy nie stawali
Z kartkami waszemi, kiedy obierali? –
Kartki rozesłane utonęły w wodzie
„Człowiek nie bogatszy, lecz mędrszy po szkodzie!”
Żony nam chorują, dziatwa mizernieje;
Szczupak, karp i linek rzadko wytrzeźwieje;
Jut nam się sprzykrzyło nieustanne piwo,
Dajcież pokój z piwem, bo na karku żniwo!
Dla tego prosimy, żebyście przestali,
A zepsute piwo do stawu nie lali.
Bo jak się dowiedzą komory książęce,
Że wy wiader piwa setki i tysiące
Wylewacie w nocy do stawów na ryby,
To pewnie przewrócą wam fraki na ręby.
A kiedy wasz książe listy swe ogłasza,
Niech się też drukuje peticya nasza.
* * *
Deputacya Tychskich stawów:
Karp, szołtys; Szczupak, Lin, Węgorz, ławnicy; Okoń, gminny pisarz; Płocica, ordynanc, czyli sługa gminny.
We współczesnym czytelniku utwór ten wzbudzi zapewne bardzo mieszane odczucia, chociażby z uwagi na archaiczny język, nieco infantylny styl, a także dyskusyjną zgrabność co poniektórych rymów. Warto jednak pamiętać, że właśnie tak się wówczas pisało: prosto, dosadnie i „dla ludu”. Co więcej, za tym niesygnowanym poetycko-publicystycznym dziełkiem może stać – przynajmniej potencjalnie – któreś z wielkich nazwisk górnośląskiej historii, jakich w redakcji „Katolika” nie brakowało.
Kto wie, być może nawet sam Karol Miarka senior użyczył swego pióra, by udzielić głosu rozpijanym po nocach rybom z tyskich stawów? To on był wtenczas właścicielem i redaktorem naczelnym „Katolika”, a rymowany rybi protest – nawet jeśli nie wyszedł spod jego ręki – z całą pewnością musiał uzyskać jego osobistą akceptację.
Nawiasem mówiąc, uważny czytelnik odnajdzie tu także nawiązania do innych najbardziej aktualnych wydarzeń politycznych i społecznych tamtych czasów, jak chociażby do listu otwartego opublikowanego w lokalnej prasie przez księcia raciborskiego Wiktora I Maurycego (1818-1893). List księcia, związany z przegranymi przezeń wyborami do Reichstagu, wywołał istną lawinę żywiołowych dyskusji, złośliwych komentarzy i publikowanych w kolejnych numerach „Katolika” polemik i protestów.
W tym miejscu nasuwa się jednak – i to zupełnie na poważnie – jedno intrygujące pytanie: o który staw lub stawy mogło tutaj chodzić? Nie licząc niewielkiej sadzawki na terenie samego zakładu, w pobliżu Browarów Tyskich nie ma przecież ani jednego stawu rybnego.
Nie zawsze tak jednak było, bo jeszcze w początkach XX stulecia w bezpośrednim sąsiedztwie tyskiego browaru znajdowały się co najmniej dwa całkiem sporych rozmiarów stawy.
- Pierwszy z nich istniał na zachód od najstarszej części browaru, na obszarze mieszczącym się pomiędzy samym browarem, ulicą Mikołowską oraz ulicą Piwowarską. W miejscu dawnego stawu znajduje się m.in. należący do Kompanii Piwowarskiej parking przy ul. Mikołowskiej 5.
- Z kolei drugi duży staw zajmował większą część obecnego Rynku na Starych Tychach, a w tafli jego wód z wdziękiem odbijała się sylwetka zabytkowego kościoła św. Marii Magdaleny. Ujęcie to było zresztą z upodobaniem wykorzystywane przez wydawców wielu ówczesnych pocztówek.
A skoro już o Browarze Książęcym mowa, to warto również przypomnieć, że jego związki z Mikołowem nie ograniczają się wyłącznie do geograficznej bliskości obu tych miejscowości, czy też do tradycyjnej i nigdy niesłabnącej popularności tyskich wyrobów pośród mieszkańców naszego miasta.
Dla smakoszy piwa nie jest zapewne żadną tajemnicą, że jedną z głównych studni głębinowych browaru zbudowano na mikołowskich Groniach, a krystalicznie czystą wodę z tego źródła wykorzystywano m.in. do produkcji złotego, jasnego lagera z gęstą białą pianą. Stąd właśnie pochodzi nazwa tej popularnej odmiany piwa: Tyskie Gronie.
Reklama mikołowskiego sklepu Th. H. Brychcy z 1877 roku, obejmująca m.in. skład piw tyskich. Przedruk: „Katolik” nr 51 z dnia 20.12.1877, s. 4.
Produkcję piw typu lager, wymagających zastosowania zupełnie nowej technologii z użyciem drożdży dolnej fermentacji, wprowadzono w Tychach dopiero po zmianach zapoczątkowanych w 1861 roku, a jej pomysłodawcą był Julius Müller, zatrudniony wówczas w roli nowego dyrektora browaru. W tym samym czasie dokonano również radykalnej rozbudowy i modernizacji browaru, który został znacznie powiększony, wyposażony w nowy sprzęt, zelektryfikowany i podłączony do linii kolejowej.
Grób Juliusa Müllera na cmentarzu ewangelicko-augsburskim p.k. św. Jana w Mikołowie. Fot. A.A. Jojko (2008).
Julius Müller (1826-1897), legenda śląskiego piwowarstwa, należał prywatnie do zasłużonych członków mikołowskiej społeczności ewangelickiej i spoczywa na tutejszym cmentarzu przy kościele św. Jana, a jego okazały, czarny nagrobek zachował się do naszych czasów.
Źródła drukowane: [SZD0078]
• Browar Książęcy Tychy 1629-1929. Przegląd dziejów 300-letniego rozwoju, J. Buchs, Katowice 1929.
• Die Fürstliche Brauerei Tichau: ein Überblick über 300-jährige Enwicklungsgeschichte (1629-1929), G. Büchs, Kattowitz 1929.
• „Katolik” nr 51/1877 z dnia 20.12.1877, s. 4.
• Peticya ryb z Tychskich stawów do książęcego zarządu browaru [w:] „Katolik” nr 30/1871 z dnia 22.07.1871 roku, rocznik IV, s. 245 (5).
• Szkice z dziejów Parafii Ewangelickiej w Mikołowie, A.A. Jojko, Mikołów 2003, s. 63.