Podania i Legendy

Skarbnik w kopalni Szczęść Boże

W kopalni Szczęść Boże kierował załogą dzienną stary i doświadczony sztygar Tomek Bojdoł, zwany przez górników krótko tylko Tomkiem. Załoga nocna otrzymała młodego i nie tak energicznego jak nawet złośliwego sztygara Flaszę. Często żalili się przed Bojdołem górnicy z załogi nocnej na Flaszę, który choć jeszcze niewiele doświadczony, nie słuchał słusznych częstokroć żalów i uwag starszych górników. Gdy jednakże Bojdoł delikatnie zwrócił swemu koledze uwagę na słuszne uwagi żalących się robotników, Flasza z oburzeniem odpowiedział, że żadnych uwag tak od robotników jak od swych kolegów nie potrzebuje, gdyż on, będąc na kilku kopalniach zagranicznych, mimo swego młodego wieku nabył tyle doświadczenia, że uważa się za dosyć mądrego.

W załodze nocnej pracował w jednym z przodków na wysokim filarze stary, bo już sześćdziesięcioletni górnik Ścigała. Znał on nieomal wszystkie kąty kopalni tak nad ziemią jak i pod ziemią. Wszyscy górnicy lubili go, bo każdemu służył dobrą radą i pomocą. Jedynym na kopalni, który go nie znosił, był sztygar Flasza. Gdzie tylko mógł, starał się dokuczyć mu. Co tylko Ścigała proponował w ulepszeniu i ułatwieniu w pracy, sztygar odrzucał i nie dość na tym, jeszcze przy lada sposobności nakładał na Ścigałę kary, podwyższył mu cel w wydajności a obrywał dyng przy zarobku.

Ścigała znosił wszystkie przykrości, sprawiane mu przez sztygara, bo i cóż miał począć. Za stary był aby iść szukać pracy na innej kopalni.

Pewnego razu zdarzyło się, że sztygar Flasza zmusił Ścigałę do pracy w niedzielę. Chociaż praca ta nie była konieczną, bo naprawy nie było potrzeba, a dozór i drobne czyszczenia w szybie wykonywali zwykli dzionkarze, Ścigała musiał zejść po drabinach do szybu i udać się do swego przodku. Był tam sam na miejscu; pooglądał caliznę, kapy, ryspy przy sztąplach i nie mając tam żadnej pracy, gdyż odstrzeliwać węgla w niedzielę nie chciał, powoli wracał ku szybowi.

Na podszybiu spotkał Ścigałę sztygar Flasza. Skrzyczał go za to, że nie pracował i kazał mu udać się w ślepy ganek, już od dawna nie używany i zamknięty drzwiami z desek. Na zdziwienie Ścigały, czego tam ma szukać na ślepym ganku, Flasza, który poprzednio ganek ów otworzył, odrzekł mu, że ganek ten musi od nowa być wycębrowany, gdyż będzie on łączył dwa ganki celem skrócenia drogi dla wózków.

Ścigała, tak górnik jak i cębrowacz, tej pracy przyjąć nie chciał, wiedział bowiem, że ganek ten z powodu niebezpieczeństwa był zamknięty. Jednakże zmuszony przez sztygara, wszedł na ślepy ganek i zaczął iść naprzód, oglądając nadpsute rusztowania i grube opady węgla na drodze ganka. Sztygar zagroził mu, że po małej chwili sam wróci do ślepego ganka i odbierze raport sytuacyjny od Ścigały.

Nieomal za każdym krokiem zrobionym w ślepym ganku Ścigała słyszał u góry tąpnięcia, co oznaczało bliskie nieszczęście. Nie zważał na to zbyt wiele, nie chcąc przed sztygarem tłumaczyć się wierzeniem w takie znaki.

Przeszedłszy z trudem kilkaset kroków, Ścigała nagle przystanął. W dalekim przodzie ganka ujrzał światełka olejówki czyli lampki górniczej. Kto tam mógł być? Powoli uprzytomniał sobie, że za ową lampą widzi wysoką postać z białą brodą, która trzymając lewą ręką przed sobą lampkę, prawą ręką nakazywała mu powrót. Zrozumiał Ścigała, że był to Skarbnik, który mu nakazuje wyjście z ślepego ganka.

Ścigała trochę się przeląkł, a przeżegnawszy się, zawrócił i pędem wybiegł z ślepego ganka. Wylatując na główny ganek, wpadł przypadkiem na idącego ku ślepemu gankowi sztygara Flaszę i opowiedział mu to zajście.

Sztygar Flasza wyzwał Ścigałę, nazywając go tchórzem i zabobonnikiem oraz nieużytkiem kopalnianym i kazał mu wrócić razem z nim do ślepego ganka. Ścigała jednakże już nie usłuchał Flaszę i obojętny na wszystko, pospieszył ku szybowi. Prędko wyszedł drabinami na wierzch i zwrócił się ku domowi, przyrzekając sobie, że już więcej mimo rozkazów sztygara nie pójdzie do pracy w niedzielę.

W poniedziałek, zbliżając się ku kopalni, Ścigała dowiedział się o nieszczęściu, które w niedzielę wydarzyło się na kopalni. W ślepym ganku znaleziono martwe ciało, sztygara Flaszę, zasypanego węglem i połamanymi sztąplami.

Zajście ze Skarbnikiem w ślepym ganku zostało włączone w liczne opowiadania górnicze.

Oryginalny tekst w języku polskim, bez poprawek.


Przypisy:

Kopalnia „Szczęść Boże” (niem. Neu Glückauf) znajdowała się w Łaziskach Średnich. Powstała w 1911 roku w wyniku konsolidacji kilku mniejszych kopalń, funkcjonujących na tym terenie od początków XIX wieku; po 1922 roku otrzymała polską wersję nazwy. W 1925 roku połączona została z kopalnią „Szczęście Henryka” (Heinrichsglück), tworząc wraz z nią Zjednoczoną Kopalnię Aleksander. Ta ostatnia kopalnia wchodzi od 1945 roku w skład KWK Bolesław Śmiały. Na terenie Łazisk Średnich istniała również starsza kopalnia o podobnej nazwie: Alt Glückauf, założona w 1840 roku, która w 1890 roku włączona została do kopalni Gottmituns, znanej później pod nazwą Waleska. Także i ten zakład wszedł ostatecznie w skład KWK Bolesław Śmiały (od 1947 roku).


Źródła drukowane:

• Skarbnik [w:] „Powstaniec” nr 4/1937 z dnia 15.02.1937 roku, s. 22-24.

• Słownik historyczny kopalń węgla na ziemiach polskich, Jerzy Jaros, Katowice 1984, s. 21, 31, 99-100, 106.